Pielmieni są daniem mojego dzieciństwa. Pamiętam jak odwiedzała nas babcia i w jeden dzień przygotowywała kilkaset pielmieni. Tak: kilkaset, ponieważ zaczynała lepić w okolicach 4 nad ranem i kończyła późnym popołudniem.
Pamiętam też jak byłam małą dziewczyną i z uwielbieniem patrzyłam na dłonie babci kiedy ugniatała ciasto. Surowe ciasto na pielmieni było tak cudownie miękkie i miało taki zapach, że je podkradałam i się nim zajadałam. Na szczęście babcia wszystko widziała i pilnowała, żebym "nie przesadziła" z tą ilością.
przepis